Przejdź do treści
1
Przejdź do stopki

NASZ PATRON

Treść

BRAT ALOJZY KOSIBA – APOSTOŁ DOBROCI Z WIELICZKI

Alojzy Piotr Kosiba urodził się 29 czerwca 1855 r. w Libuszy k. Gorlic. Od dzieciństwa pragnął zostać kapłanem, ale z powodu ubóstwa w domu, skończył tylko czteroletnią szkołę ludową, odbył trzyletni termin u szewca i otrzymał dyplom czeladnika. Czas pewien pracował w Tarnowie, gdzie żył bardzo skromnie. Zarobiony grosz przesyłał rodzicom.
W pobliskim Bieczu poznał zakon franciszkanów-reformatów, do którego wstąpił, mając 23 lata. Pierwszą formację zakonną otrzymał w Jarosławiu, później, aż do śmierci, przebywał w klasztorze w Wieliczce.

Jego tu pobyt jest wymownym świadectwem o nim, jako bardzo dobrym zakonniku, bo był to przecież dom nowicjatu, a przełożeni dbają o to, by młodzież zakonna stykała się z jednostkami wzorowymi. Pełnił obowiązki kwestarza i jałmużnika, poza tym naprawiał obuwie domownikom, spełniał obowiązki pszczelarza, sporządzał paski do habitów, służył biednym przy furcie, pomagał braciom w kuchni, ogrodzie, refektarzu i kościele. Sam zawsze pogodny, drugim niósł radość. Cieszył się ogólną sympatią otoczenia. O nikim źle nie mówił. Za grzeszników modlił się gorąco. Jako kwestarz był prawdziwym wędrownym misjonarzem. Dzieci i ludzi prostych uczył katechizmu i prawd wiary. A przede wszystkim dawał im przykład pobożności, pokory, cierpliwości i miłości bliźniego. Wędrował pieszo, często boso, bez względu na pogodę i porę roku. Niestrudzony, zawsze uśmiechnięty i rozmodlony.
Stwórca ubogacił brata Alojzego darem modlitwy radosnej, której poświęcał każdą chwilę życia, bo „łaska nie była w nim próżna” – zatem jej mocą i pracę przemieniał w modlitwę. Modlił się wyraźnym, półgłośnym szeptem. Ulubionym jego miejscem była kaplica Pana Jezusa Ukrzyżowanego. Trwał przed tabernakulum i adorował Chrystusa utajonego w Najświętszym Sakramencie Ołtarza. Czcił Matkę Bożą i gorliwie zyskiwał odpusty za dusze w czyśćcu cierpiące. Matki czekające na urodzenie dziecka często prosiły go o modlitwę do Matki Bożej. Modlił się za wszystkich. A co tylko mógł – rozdawał ubogim.
Zmarł 4 stycznia 1939 roku. W 1963 roku w Krakowie rozpoczęto jego proces beatyfikacyjny.
Brat Alojzy Kosiba jest żywą legendą Wieliczki. Jest nazywany świętym jałmużnikiem, apostołem dobroci i ubogich. Na pierwszym piętrze wielickiego klasztoru, w celi zakonnej, w której mieszkał przez 60 lat, mieści się obecnie izba pamięci poświęcona jego osobie.
W 1990 roku Ojciec Święty Jan Paweł II w specjalnym liście z okazji 700-lecia Wieliczki, napisał m.in.: „Słynny jest nie tylko w Polsce ‚solny skarb’ związany przez historię z osobą błogosławionej Kingi. Wzorem niech będzie Sługa Boży Alojzy Kosiba, który nie tak dawno temu chodził ulicami tego miasta i po całej okolicy, stając się żywym znakiem miłości Boga i bliźniego”.

HYMN PRZEDSZKOLA

 

„Brat Alojzy Kosiba”

sł. muz. K. Zwiercan

 

  1. Wędrował w swym długim habicie,

Ubogi jak święty Franciszek.

Prosił o chleb a miłość rozdawał

I każdy na niego mógł liczyć.

 

Ref. Mamy takiego brata w niebie,

To każdy dobrze wie.

Możemy prosić go w potrzebie:

„Opiekuj nami się!”

 

  1. Wędrował od domu do domu,

Uśmiechu nie szczędził nikomu.

Uczył jak w sercach miłość rozniecić,

Najbardziej kochały go dzieci!

 

Ref. Mamy takiego brata w niebie,

To każdy dobrze wie.

Możemy prosić go w potrzebie:

„Opiekuj nami się!”

 

BRAT ALOJZY I DZIECI

„Chcielibyście, żeby wasze dzieci

były szczęśliwe i roztropne?

Jeżeli tak, to dawajcie im przykład

ofiarności i miłości do biednych,

a wtedy Bóg na pewno będzie im błogosławił.”

św. Jan Maria Vianney

Piotr Kosiba (brat Alojzy) wychowywał się w wielodzietnej rodzinie. Wzrastając wśród sześciorga rodzeństwa oraz kilkanaściorga dzieciaków z sąsiedztwa chętnie bawiących się w domu Kosibów, rozwijał w sobie altruizm i miłość bliźniego, przebaczenie, umiejętność wspólnej zabawy i pracy oraz radość życia. Niewątpliwie wpłynęło to na jego późniejsze kontakty z dziećmi. Brat Alojzy szczególnie lubił ich towarzystwo. „Sam o niewinnym, czystym sercu, lgnął do niewinnej dzieciarni, która też nawzajem przepadała za nim” *

Nasz patron traktował każde dziecko z godnością i szacunkiem. Z wielką życzliwością i serdecznością prowadził rozmowy z malcami, odnosił się do nich bardzo grzecznie. Troszczył się o każde z nich, pamiętał imiona, pytał o nie i pozdrawiał w listach pisanych do ich rodziców. Poważnie traktował dzieci, nie lekceważył ich uczuć i przeżyć. Ta postawa świadczyła o jego głębokim przekonaniu, że dziecko jest pełnowartościowym człowiekiem; że zasługuje nie tylko na miłość, ale i na szacunek, nawet jeśli czasem psoci. Nie tolerował jednak kłótni i złego zachowania ale cierpliwie pouczał i wymagał zadośćuczynienia.

Spotkania z dziećmi traktował braciszek jako okazję do głoszenia im Słowa Bożego i nauczania katechizmu, a czynił to często poprzez humor i zabawę. „Kiedy podczas kwesty wypadło mu nocować na wsi u jakiegoś gospodarza z braku plebanii w pobliżu, wtedy otaczała go gromada malców, a on opowiadał im o Panu Jezusie, pytał katechizmu i uczył modlitw, a w końcu pokazywał im sylwetki rozmaitych zwierząt, układając odpowiednio palce rąk, które rzucały stosowne cienie na ścianę i ukazywały główki zajączków, kozy, psa itp., ku wielkiej uciesze dzieci. Zadawał im też zagadki, a czasem tak je układał, by swoją treścią zahaczały o niebo i rzeczy Boże. (…) Za dobrze odmówiony pacierz, za trafne odpowiedzi z katechizmu rozdawał obrazki czy cukierki; w razie zaś, gdy dzieci zanadto się z nim droczyły, udawał, że bije je paskiem zakonnym.”* Troszczył się nie tylko o duchowy rozwój dzieci ale też o ich naturalne potrzeby. Często rezygnował z własnej porcji pożywienia, by dać ją dzieciom. Dbał, by nie chodziły głodne czy zaniedbane.

 

Brat Alojzy potrafił „zniżyć się” do dzieci, rozumiał ich potrzeby, umiał rozmawiać w ich prostym języku. Łatwo nawiązywał kontakty ze wszystkimi dziećmi, niezależnie od pochodzenia, czy zamożności rodziców. Przyciągał dzieci swoją prostotą i pokorą. „Był zawsze otwarty i szczery, nie miał nic do ukrywania, nie nakładał nigdy sztucznej maski na twarz, nie było u niego odrobiny obłudy i udawania.”* Dzieci instynktownie wyczuwały tę niezwykłą szczerość i prostotę, dlatego darzyły braciszka zaufaniem, bez obaw się do niego zbliżały.

Swoje słowa i nauki brat Alojzy potwierdzał własnym przykładem. Dzieci często widziały go modlącego się, z różańcem w ręku, często zapraszał je do tej modlitwy, albo też zabierał je ze sobą na mszę św. Pogodny, uśmiechnięty, o łagodnym usposobieniu zjednywał sobie serca nie tylko dzieci, ale też ich rodziców, którzy go cenili, poważali.

 

* cytaty pochodzą z książki „Patron maluczkich, brat Alojzy Kosiba” red. Bogdan Brzuszek

27579